17 grudzień (środa)

Dziś wreszcie udało mi się przekonać rodzinę, by użyć Scruma do przygotowania świąt. Koniec ze zdobywaniem choinki na ostatnią chwilę, koniec z przypalonym karpiem i nietrafionymi prezentami. Pierwszy zgrzyt mieliśmy przy wyborze Product Ownera. Mąż chciał, żeby celem sprintu były święta w Amsterdamie bez rodziny, dzieciaki stwierdziły, że wigilię możemy skrócić do rozdania prezentów, a dziadek powiedział, że za jego czasów nikt się takimi bzdurami nie zajmował. Postanowiłam więc, że sama zostanę PO. Skoro jestem już Scrum Masterem, to z tym nie powinno być większego problemu. W końcu wiem, jak ma wyglądać Wigilia, a chodzi przecież o to, żeby rodzina zrobiła dokładnie to, co im powiem. Na planningu poprzydzielałam im zadania: dziadek ma zająć się choinką i karpiem, mąż prezentami i umyciem okien, babcia pomoże mi z wieczerzą, a dzieciaki mają wypatrywać pierwszej gwiazdki. Przynajmniej nie będą przeszkadzać.

18 grudzień (czwartek)



Dzieciaki napisały listy do Gwiazdora – dwie historyjki mamy już z głowy. Gdyby tylko inne zadania szły tak gładko! Dziadek przywiózł jodłę srebrną zamiast syberyjskiej. I jeszcze ma pretensje, że mu nie powiedziałam, a przecież wszyscy wiedzą, że tylko syberyjska nadaje się na choinkę. Jeśli nie uda mu się jej zwrócić, igły nie będą mi pasować do czerwonych bombek i złotych łańcuchów.

19 grudzień (piątek)

Mamy jodłę syberyjską! Co prawda nie wchodzi do pokoju, ale dziadek obiecał ją podciąć. Mąż zażądał kryteriów akceptacji do mycia okien, że niby zawsze coś mi nie pasuje, więc on chce teraz wiedzieć, czego od niego oczekuję. Hmmm, chyba przesadziłam z tym Scrumem.

20 grudzień (sobota)

Gromadzenie prezentów utknęło w martwym punkcie – na daily mąż się przyznał, że nie zmienił opon na zimowe, a tu nagle spadł śnieg i teraz nie może wyjechać z domu. Wkurzyłam się, że taki nieprzewidujący, kazałam mu znaleźć rozwiązanie i zabroniłam dziadkowi pomagać. Jak sam nie wymyśli, że można jechać autobusem, to nigdy się nie nauczy. A mówiłam mu, żeby zrobił to wczoraj po pracy! ARGH! Dziadek szuka piły.

21 grudzień (niedziela)

Chciałam zrobić refinement i zająć się backlogiem na Sylwestra, ale zespół odmówił współpracy. Zostawiłam babcię samą z przygotowaniem wieczerzy, bo miałam nadzieję, że choć ona mnie nie zawiedzie, a tymczasem ona nawrzucała tyle tasków, że nijak nie ogarniemy tego do nowego roku. Zwołałam cały zespół i zarządziłam daily. Okazało się, że mąż nie może zostać, bo z kolegą umówił się na wspólne kupowanie prezentów, dzieciaki po pół godzinie bolą nogi od stania, a babcia krzyczy, że jej się barszcz zważy. Dziadek nadal szuka piły.

Mąż wrócił z zakupów o 2 nad ranem…

22 grudzień (poniedziałek)

Ja oszaleję przez te dzieciaki! Miały tylko wypatrywać cholernej pierwszej gwiazdki, a zrobiły z tego wielkie halo. Madzia już 3 dni temu znalazła tę gwiazdkę, ale Janek musiał sprawdzić, okazało się, że to Wenus, i cofnął zadanie znów do testów. Że niby w tradycji nie ma wypatrywania pierwszej planety. Jakby kogoś obchodziło, co się pierwsze zaświeci! W sobotę przez tę @#!! śnieżycę niebo było całe w chmurach i Madzia godzinę płakała, że już nigdy nie znajdzie tej cholernej gwiazdki. A do tego Janek powiedział, że nie może mi powiedzieć dokładnie, o której siądziemy do wieczerzy, bo codziennie zmienia się godzina zachodu słońca i przez to zmienia się również pora pojawienia pierwszej gwiazdki, a w TVN24 prognozują dalsze opady.

23 grudzień (wtorek)

Od czterech dni dziadek gada na daily o tej jodle, a ja się pytam, gdzie karp. No jak można zapomnieć o rybie na święta! I jeszcze się tłumaczy, że to przez tablicę, bo nie rozumie, co to znaczy, że karp jest w To do. Gdy w końcu wrócił ze sklepu, okazało się, że babcia wczoraj już karpia kupiła, ale nic nie mówiła, bo to było zadanie dziadka. Ja osiwieję. Dziadek w końcu przyciął choinkę i z dzieciakami zaczął ją przystrajać. To się nazywa praca zespołowa. Tylko dlaczego co roku muszę im przypominać, że najpierw światełka, potem łańcuchy, a bombki na końcu. Po 3 godzinach pracy Madzia zasnęła wśród łańcuchów, Janek zaczął ze mną dyskutować o podziale ról (gdzie on wygrzebał Scrum Guide’a?), a dziadek o duchu świąt. Choinkę skończyłam ubierać sama po północy.

24 grudzień (środa)

Wigilia.

Janek znalazł stronę w internecie, na której pokazują, gdzie, o której godzinie pojawi się pierwsza gwiazdka. I po co był cały ten dramat? Wieczerza się udała. Co prawda karpia będziemy jeść przez miesiąc, ale jedzenie było przepyszne. Tylko babcia powiedziała, że za rok to ona ma wykupione zabiegi w sanatorium. Madzia trochę była smutna przy prezentach, bo dostała nie tę lalkę Monster High, co chciała, ale wytłumaczyłam jej, że list do Gwiazdora też powinien był posiadać kryteria akceptacji. Po wszystkim chciałam zrobić retrospekcję, ale rodzina jednogłośnie stwierdziła, że się rządziłam, w niczym im nie pomogłam i że mają dosyć organizowania pracy tym całym Scrumem. Hmmm, zastanawiam się, czy Kanban czasem nie rozwiąże naszych problemów…

Ta strona używa Cookies, korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie ciasteczek zgodnie z ustawieniami przeglądarki. Nasza Polityka Prywatności
Akceptuję, bo lubię Was czytać.
x